niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 8

15 minut później....

'Rydel'
Wszędzie szukaliśmy Ross'a. Nigdzie go nie było. 
-Może został w szkole?!- wydarł się nagle Riker. 
-Zawracaj!- rozkazałam. Wróciliśmy do szkoły. Weszliśmy i zobaczyliśmy coś co nas zszokowało. Ross leżał na ziemi. Był nieprzytomny. Riker zadzwonił po pogotowie.  Po 10 minutach przyjechała karetka. Zabrali go do szpitala. Niestety nikt nie mógł z nim jechać. Pojechaliśmy do szpitala samochodem. Dojechaliśmy po pół godziny. WoW! Chyba zabrali go do jakiegoś specjalnego szpitala. OK.
-Przepraszam panią. Przed chwilą przywieźli tu mojego brata. Nazywa się Ross Lynch. Mogłabym wiedzieć gdzie jest?- zapytałam recepcjonistki
-Jak?! Rob Lynch?!- wykrzyczała recepcjonistka
-Ross nie Rob- powiedziałam
-A! Przepraszam! Ja już stara jestem i nie słyszę- uśmiechnęła się do nas.- Ross leży w tamtej sali- powiedziała pokazując na drzwi jakiejś sali. Weszliśmy. Przy łóżku chłopaka stała jakaś maszyna do której był przypięty. Po drugiej stronie stała kroplówka. Wyglądał  strasznie! Twarz całą w siniakach, ręce całe podrapane, a reszta ciała wyglądała tak strasznie, że bałam się spojrzeć. Mój biedny młodszy braciszek! Ciekawe co mu się stało. Nagle zadzwonił mój telefon:
~Rozmowa telefoniczna~
-Hej Delly. Słuchaj wiem kto pobił Ross'a.- powiedziała niespodziewanie Emma.
-Ktoś go pobił?!- wykrzyczałam przez łzy- Kto to zrobił?!
-Znasz Harrego Sheya?
-Tak
-A Liv Styles?
-Ta, to jest bliźniaczka mojej koleżanki
-No właśnie! Zrobili to: Harry, Liv i kilka chłopaków z drużyny football'owej. Dlatego właśnie Ross nie miał żadnych szans.
-Co?! Ale skąd ty to wiesz?!- powiedziałam do przyjaciółki.
-Byłam  ta jak już wynosili go, żeby go schować gdzieś w krzaki czy coś.
-A kto zadzwonił po karetkę?
-Ja. Gościu z karetki powiedział, że gdyby nie ja to Ross'a nie było by już z nami!
-Serio?! Matko, dziękuję Ci Emma!
-Słuchaj, nie masz co mi dziękować. Każdy zrobił by to na moim miejscu. Dobra ja muszę kończyć. Idziemy  z Camilą do was do szpitala. W którym jesteście?
-Ymmmm... Szpital St. Maria. Chcesz dokładny adres?
-Nom daj.
-Labor Street 9032 :) Będę czekać przy recepcji. Pa Pa
-Pa
~Koniec rozmowy~

'Emma'
-Matko!-jęknęłam
-Co jest?- zapytała mnie Cami
-Szpital, w którym leży Ross jest 40 minut drogi stąd!
-Ugh... ponad pół godziny w taksówce. To może ja już zadzwonię?
-OK
Camila zadzwoniła po taxi, a ja poszłam po kasę do swojego pokoju. Po jakiś 5 minutach przyjechała taksówka.
-O matko!!- wykrzyczałam- Korek! Super poczekamy sobie -_-
-Dobra Em uspokój się. Dojedziemy.- uspokoiła mnie przyjaciółka. Reszta drogi minęła nam powoli. Pod szpitalem  byliśmy za 1h! Masakra!
-No nareszcie! Gdzie wy byłyście przez tyle czasu?!- przywitała nas Rydel
-Korki były xDD- zaśmiałyśmy się z Cami. Delly zaprowadziła nas do sali w której leżał chłopak. Materdejos! Ale on strasznie wyglądał! Jak w horrorze!
-Podobno ma złamane 3 żebra, rękę w 2 miejscach i nogę w kolanie- powiedział Riker.
-Co?! Tyle obrażeń za sprawą kilku chłopaków?!- Wykrzyczała Rydel i od razu się rozpłakała.

C.D.N.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i jak wrażenia? Jak myślicie Ross się wyliże? Sorry, że taki krótki, ale chciałam go dziś opublikować, a muszę już iść więc... cieszcie się. A tu macie takie zdjęcie Ross'a i Ryland'a:


Pozdro!
















4 komentarze:

  1. Mam szczerą nadzieję, że Ross się z tego ,,wyliże" :)
    Całe szczęście, że Emma zdążyła na czas, gdyby nie ona to...
    A taaak ogólnie to rozdział świetny! :3 Szkoda tylko, że taki krótki. No, ale cóż.

    Zapraszam do siebie ;*
    http://the-most-beautiful-stories-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komplement. Może poczytam. Jeżeli akurat nie będę pisać :)

      Usuń
  2. Uff. Emma zdążyła na czas. Świetny rozdział i boski blog. <3 <3 Czekam na next. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Czytam twój blog i także jest świetny. Pozdrawiam <3

      Usuń