wtorek, 7 lipca 2015

One Shot! TB! "Kiepski moment na miłość"

Tak! Nominowali mnie do TB, czyli Telephone Blog (o ile się nie myle xd) Nominowani będą na koncu. Jestem strasznie zla, ze musze pisac to na telefonie, bo nie mam autokorekty i pewnie w polowie slow nie bedzie polskich znakow xd No ok, nie przedłużam początku i zapraszam na One Shot!
Ps.: Zostałam nominowana przez:  Raura- Roztańczona Historia Kopciuszka

***
Melody, dwudziestoletnia dziewczyna chora na nowotwór złośliwy. Niestety niewyleczalny. Blondynka pogodziła się już z chorobą i próbuje żyć jak najbardziej normalnie. Gdy dowiedziała się o chorobie, jej chłopak, Cody, porzucił ją pod pretekstem, że nie może mieć chorej i umierającej dziewczyny. Melody, przez pierwsze dwa tygodnie, nie umiała pozbierać się. Z dwóch powodów oczywiście. Pewnego dnia idąc od lekarza do domu spotkała pewnego chłopaka. Wpadła na niego i rozłała na jego koszulkę kawę którą miała w ręku.
-Przepraszam Cię bardzo!- krzyknęła, gdy doszło do niej co zrobiła.
-Spokojnie. Nic się nie stało- zaśmiał się chłopak.-Jestem Ross, a ty?
-Ymm... Melody- dziewczyna niepewnie uścisnęła dłoń blondyna. Czuła, że coś pomiędzy nimi jest lecz nie chciała się zakochiwać, bo bała się co zrobi chłopak jak dowie się o jej chorobie.
-Dasz się wyciągnąć na kawę?- zapytał blondyn po chwili. Melody chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
-No nie wiem.- zawachała się.
-No dawaj! Będzie zabawa!- zaśmiał się. Blondynka pokazała szereg białych zębów i mimowolnie uśmiechnęła się.
-No dobra. - pokręciła głową.

***
-Więc ogólnie to nie mam rodzeństwa. Moi rodzice mówili, że miałem kiedyś trójkę starszego rodzeństwa i młodszego brata, ale niestety wszyscy zginęli w katastrofie lotniczej. Wracali z wujkiem i ciocią z Meksyku i samolot rozbił się do Ocenu Atlantyckiego. Całe szczęście wyłowili samolot i wszystkie ciała.- chłopak opowiadał to wszystko bez żadnych emocji a Melody słuchała z wielkim zaciekawienie popijając przy tym swoją latte.
-To straszne.- dziewczyna odezwała się gdy Ross skończył- Ja nie miałam rodzeństwa nigdy. Mój ojciec porzucił mnie i mamę gdy miałam 2 lata. Potem zmarł gdy miałam 10. Ja nie mam i nie miałam ciekawego życia.- skrzywiła się trochę i spuściła głowę. Blondyn złapał ją za podbrudek i lekko podniósł uśmiechając się. Dziewczyna uniosła trochę kąciki ust.
-Nie masz się czym smucić. Trzeba żyć teraźniejszością.- powiedział blondyn. Oboje spojrzeli sobie w oczy. Trwali w tej chwili aż nagle Ross zaczął nachylać się do pocałunku. Melody czuła jakby jej ciało ogarnęła jakaś dziwna siła, która nie pozwala jej się ruszać. Chłopak złączył ich usta w pocałunku a dziewczyna zaczęła go pogłębiać. Gdy w końcu obudziła się, oderwała się od blondyna, wyjęła z torebki 5$ i wyszła z kawiarni. Ross widząc tę sytuacje także wyciągnął pieniądze i wybiegł za dziewczyną. Złapał ją za rękę i odwrócił do siebie przodem. Melody miała łzy w oczach. Zakochała się i była prawie pewna, że chłopak w niej także.
-Melody, od pierwszego wejrzenia zakochałem się w Tobie. Znamy się ymmmm....- spojrzał na czarny zagarek na lewym nadgarstku.- raptem 2 godziny, ale....- załamał mu się głos. Blondynka stała nieruchomo. Nie wiedziała co powiedzieć.- kocham Cię.- szepnął. Melody przez chwile jeszcze stała nieruchomo. Chłopak spojrzał na nią.-Ah... Rozumiem.- powiedział i już miał odejść lecz dziewczyna obróciła go do siebie przodem, rzuciła się mu na szyję i namiętnie pocałowała.
-Też Cię kocham- szpnęła gdy oderwali się od siebie.
-Masz ochotę wpaść do mnie?- zapytał Ross z łobuzerskim uśmiechem
-Jasne- wyszczerzyła się. Oboje zaśmiali się i udali się do samochodu blondyna. Chłopak otworzył Melody drzwi od auta. Dziewczyna uśmiachnęła się, bo bardzo podobało jej się to. Wsiadła na przednie siedzenie i zapięła ostrożnie pas. Położyła ręce na kolana i rozejrzała się po samochodzie. Na tylnym siedzeniu leżała czarna teczka, z której wyleciało parę kartek. Melody spojrzała na tytuł jednej z nich. "Rozliczenie za miesiąc maj 2015". Blondynka wyjrzała przez okno i zobaczyła blondyna wypalającego do końca papierosa. Wyrzucił go na ziemię i przydeptał butem. Ross otworzył drzwi i usiadł za kierownicą. Nachylił się nad dziewczyną i otworzył schowek, wyjmując z niego miętowe gumy Orbit w pastylkach. Wyjął dwie gumy i wsadził do ust.
-Chcesz?- spytał wyciągając opakowanie w stronę Melody.
-Nie, dziękuję- odpowiada- Palisz?
-Czasem. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.
-Nie. Do niedawna też paliłam, ale...- urwała blondynka nie chcą mówić jeszcze o chorobie.
-Ale?- uniósł lewą brew. Udała, że nie słyszy pytania. Chłopak nie naciskał dalej, westchnął kręcąc głową i odpalił silnik. Zmienił bieg i pojechał pod swój dom.

***
-Witaj w moim skromnym mieszkanku.- powiedział otwierając drzwi do kawalerki.- Chwilowo mieszkam tu. Wiesz. Mieszkałem u rodziców w L.A., ale postanowiłem być samodzielny więc wyprowadziłem się tu, do Nowego Jorku. A, że nie było stać mnie na nic innego, to....- włożył ręce do tylnych kieszeni i zdjął buty. Dziewczyna uczyniła to samo.
-Rozsiądź się- pokazał na kanapę, na której porozwalane były ubrania.-Ah, no tak.- obudził się. Zaczął zbierać materiały i wrzucać do kosza na pranie, stojącego przed łazienką. - Teraz możesz usiąść.- powiedział. Melody zaśmiała się i usiadła na wcześniej wyznaczonym przez Lynch'a miejscu. Zaczęła rozglądać się po mieszkanku. Było dość skromnie umeblowane. Na prawo od wejścia zanajdowała się łazienka a na lewo- wieszak na kurtki i stojak na buty. Gdy weszło się dalej można było dostrzeć kuchnię połączoną z salonem i małą wnękę, z kanapą i telewizorem. Łóżko znajdywało się na tej samej ścianie co kuchnia lecz pod oknem. W miejscu w którym siedziała Melody była właśnie kanapa. Duża, brązowa kanapa. Przed nią stał mały drewniany stolik do kawy a jeszcze dalej, na ścianie, wisiał plazmowy telewizor. Na podłodze leżał puchaty dywan. Ściany miały kolor beżu.
-Jak Ci się podoba?- spytał i usiadł obok blondynki na kanapie. "Przeciągając się" objął Melody ramieniem. Dziewczyna zaśmiała się i wtuliła się w tors chłopaka.
-Bardzo- szepnęła. Leżeli tak w spokoju przez pewien czas.
-Melody?- po chwili ciszy odezwał się Ross.
-Tak?- chłopak wyprostował się, spowarzniał i spojrzał dziewczynie w oczy
-Będziesz moją dziewczyną?- szepnął lekko na jednym tchu. Z oka poleciał mu łza. Tak jak z resztą dziewczynie.
-Jasne- szpnęła na wydechu wtulając się w chłopaka.
-Masz ochotę na coś do jedzenia?- zapytał blondyn wstając z kanapy.- Melody?- zapytał gdy dziewczyna nie odpowiedziała.-Melody!- krzyknął widząc na kanapie nieprzytomną blondynke.- Melody! Melody!- krzyczał wciąż szarpiąc lekko dziewczyne. Złapał drżcymi rękami telefon i wybrał numer pogotowia. -Spokojnie, spokojnie- głaskał blondynke po głowie szepcząc nerwowo.- Halo?

***
-Jak ona się nazywa?- zapytał funkcjonarjusz
-Ymm...- sięgnął szybko po torebkę blondynki- Melody Brown.- przeczytał z dowodu.
-Okej. Kim pan dla niej jest?
-Chłopakiem- odpowiedział z dumą.
-Niestety nie moze pan z nami jechać.- odezwał się lekarz. Dziewczynę wywieziono na naszocha a Ross stał oszołomiony. Po chwili obudził się i zaczął ubierać buty. Sięgnął po klucze i wybiegł z domu zamykając go. Wsiadł do samochodu i odpalił silnik.

***
-Kim jestem?! Jestem Ross Lynch, jej chłopak. Zemdlała u mnie w domu, sam zadzwoniłem na pogotowie a wy mnie pytacie kim jestem?! Daj mi numer tej cholernej sali bo zaraz wybuchnę!- chłopak wykłócał się z recepcjonistką od około 15 minut.
-Proszę być ciszej, bo wezwę ochronę.- mówiła spokojnie. Nagle z sali zabiegowej wywieźli Melody. Blondyn podbiegł do jej łóżka jak najszybciej i złapał za rękę.
-Gdzie ją wieziecie?- zapytał Ross z niepokojem po przyspieszeniu tępa pielęgniarek.
-Na OIOM. Przepraszam. Tu nie wolno wchodzic.-powiedziała lekarka zamykają przed chłopakiem drzwi.

***
Blondyn pije już 6 kawę i spogląda na zegarek. 2:14. W pewnym momencie zadzwonił telefon Melody z jej torebki. Nie zdążył odebrać i spojrzał na wyświetlacz. "26 nieodebranych połączeń od: Mama". Postanowił oddzwonić.
-Halo?! Melody?! Gdzie ty jesteś?! Czemu nie odbierałaś telefonu?!-  krzyczała Violetta, mama Melody.
-Dobry wieczór.- odezwał się lekko Ross. Bał się jej reakcji
-Halo? Kim pan jest? Co się dzieje z moją córką?!- kobieta była bardzo zdenerwowana.
-Jestem Ross Lynch, chłopak Melody. Ona.... ona.... jest w szpitalu- głos mu się załamał i zaczął płakać.
-W którym szpitalu?- tylko tyle udało się jej wydusić.
-Na Beaker Street- chłopak mówił ledwo słyszalnie.
-Już jadę- rozłączyła się. Blondyn schował telefom do kieszeni, położył swoją bluze na krzesło obok i ułożył na niej głowę.

***
-Ty jesteś Ross?-  zapytała kobieta podchodząc do śpiącego blondyna.
-Ja?- spytał półprzytomnie. Przetarł oczy i spojrzał na zegarek. 3:47.- Tak jestem Ross. Pani to matka Melody, tak?
-Tak.- powiedziała i usiadła na krześle obok. Siedzieli w ciszy. Nikt nie chciał się odzwywać, gdy w pewnej chwili z OIOM-u wyszedł lekarz.
-Co z Melody panie doktorze?- zapytała matka.
-Kim pani jest?
-Mamą- odpowiedziała
-Nie jest najlepiej. Pani córka ma raka, prawda?- kobieta niechętnie potwierdziła informacje- Niestety. Jest ona przytomna, als nie uda nam się jej uratować. Radziłbym się porzegnać- powiedział smutnie lekarz. Kobieta rozpłakała się, jak również i Ross. Violetta otarła łzy, założyła zielony "fartuch" ochronny by móc wejść do sali.

***
Kobieta wyszła z sali po około godzinie.
-Ona chce, byś tam wszedł- szepnęła. Ross zerwał się z krzesła i wszedł do sali już w "fartuchu".
-Melody- szpnął będąc przy jej łóżku.
-Ross.- dziewczyna pokazała gestem ręki by przytulił ją. Tak właśnie zrobił. Pocałował jeszcze w usta i usiadł na krześle.
-Teraz wiem czemu nie palisz- uśmiechnął się lekko. Dziewczyna także. Nie odezwali się już. Patrzeli sobie w oczy, ale żadne z nich nie umiało się odezwać.
-Kocham Cię, Melody- zaczął blondyn.
-Kocham Cię, Ross- powiedziała i zamknęła oczy a kardiomonitor pokazał poziomą kreskę.

***
Ej! Ja się rozpłakałam pisząc końcówke! Na serio! 
Mam nadzieję, że choć odrobine się wam podoba. 
Teraz moje nominacje.... 
8 ma ich być tak?
Ja będę nominować blogami xd
1. http://followandlistentoyourheart.blogspot.com/?m=1
2.http://r5-backstage.blogspot.com/?m=1
3.http://austinandally-myfictionstory.blogspot.com/?m=1
4.http://r5-my-love-story.blogspot.com/?m=1
5.http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/?m=1
6.http://nieelitarnaszkola.blogspot.com/
7.http://niebopoco.blogspot.com/
8.http://falling4youbabe.blogspot.com/
Dobra. To by było na tyle.
Do napisania!
~Wika aka ponczek
PS. Rozdział pojawi się.... Hmmm... Nie wiem kiedy xd
Edit.
Zapomniałam dopisać czas na napisanie prac. 2 miesiące.
i jeszcze temat. Boże debil! Tematem prac jest:  Nie opuszczaj mnie, proszę.
(Chciałam dać wybór ale nie miałam pomysłu xd)