Rozdział z dedykacją dla wszystkich czytających bloga <3 Dziękuję że jesteście :*
'Rydel'
Riker i Camila pojechali do niej do domu. Ell i Rocky bawią się w Indian. A ja? Przeglądam internet w poszukiwaniu dobrego detektywa. Do mojego pokoju wszedł Ell:
Riker i Camila pojechali do niej do domu. Ell i Rocky bawią się w Indian. A ja? Przeglądam internet w poszukiwaniu dobrego detektywa. Do mojego pokoju wszedł Ell:
-Cześć Rydel. Mogę wejść?
-Już wszedłeś więc.....-zaśmiałam się-Co chciałeś? Jestem zajęta.
-Muszę się schować przed Rock'im. Przyszła jakaś dziewczyna do niego i ja takie: "O nasz Rockuś znalazł dziewczynę". On spojrzał się na mnie jakby miał mnie zabić a ja uciekłem tutaj.-opowiadał bardzo szybko. Wybuchłam śmiechem i wskazałam mu szafę w której od razu się schował. Miałam już dalej przeglądać internet lecz do pokoju wbiegł wściekły Rocky:
-Gdzie on jest?!
-Ja nie wiem. Mnie nie pytaj.-uniosłam ręce w geście obronnym- Może jest u siebie w pokoju- ledwo wytrzymywałam żeby nie parsknąć śmiechem.
-Ellington Lee Ratliff! Nie chowaj się! Nic Ci nie zrobię! Tylko zabiję! - nie wytrzymałam. Zaczęłam śmiać się głośno. Rocky odwrócił się i spojrzał na mnie:
-Ty coś wiesz! Gadaj!-pokazałam tylko szafę. Rocky uśmiechnął się łobuzersko i otworzył drzwi. Ratliff pisnął jak mała dziewczynka i zaczął uciekać lecz potknął się o nie zawiązane sznurowadło. Rocky złapał go za nogę i przyciągnął do siebie. Podniósł go za koszulkę i powiedział:
-To nie jest moja dziewczyna! Rozumiesz?!- krzyknął. Ellington kiwnął nerwowo głową na zgodę.
-Musicie załatwiać swoje sprawy w moim pokoju?- zapytałam po chwili. Rocky na moje słowa wziął Ell'a za nogi i pociągnął go do swojego pokoju. Wróciłam do szukania detektywa. Jakiegoś znalazłam. Czytałam kilka opinii. Nawet dobrze. Wybrałam numer telefonu.
(D- detektyw, R- Rydel)
D: Biuro detektywistyczne, słucham?
R: Halo. Dzień Dobry. Z tej strony Rydel Lynch. Chciałabym wynająć detektywa.
D: Jasne. Proszę przyjechać pod adres który zaraz wyśle SMS-em. Do widzenia.
R: Do widzenia.
Rozłączyłam się i usłyszałam tłuczone szkło. Okej..... to było dziwne. Zignorowałam to i zapisałam adres na kartce. Poszłam się przebrać. Wybrałam to [KLIK]. Zeszłam na dół. I znów tłuczone szkło. Coś jest nie tak.
-Gdzie on jest?!- usłyszałam krzyk, wręcz pisk, jakiejś dziewczyny. Znam ten głos. Byłam jeszcze na schodach gdy znów ten krzyk:
-Gdzie on jest?! Muszę go zobaczyć!-wiem kto to jest! Liv! Ale co ona tu robi?! I kogo szuka?!
-Kogo ty szukasz?- powiedziałam spokojnie wchodząc do kuchni.
-Ross'a słońce. Ross'a.-odwróciła się od Ryland'a i spojrzała na mnie.
-Nie ma go.- wyruszyłam ramionami. Spojrzała na mnie, wzięła kolejną szklankę i rzuciła nią we mnie. Gdybym nie uniknęła tego szkła dostałbym w głowę!
-Chciałaś mnie zabić!- krzyknęłam
-Hmmm... Może....- złapałam ją za rękaw od swetra i postawiłam pod ścianą.
-Hej! Bez przemocy- Z rogu kuchni wyłonił się Harry. Zapomniałam, że wszędzie łażą razem.
-Dobra. Liv. Harry. Prosiłabym o to, żebyście opuścili ten oto przepiękny dom ponieważ ja muszę się udać w pewne miejsce. Więc papa.- pomachałam im ręką i zamknęłam drzwi. Ubrałam się. Przed wyjściem rzuciłam tylko krótkie "Wrócę późno" i wyszłam. Otworzyłam garaż i wyjechałam z niego swoim samochodem. Pojechałam pod wskazany adres.
'Camila'
Zaczęłam pakować ubrania. Buty, buty, buty, koszula, zestaw, zestaw, zestaw, zestaw i zestaw. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni i zobaczyłam na wyświetlacz. Rydel.
-Halo?- spytałam po odebraniu.
-Halo? Camila?! Znalazłam detektywa! Znalazłam detektywa!- krzyczała wciąż do słuchawki.
-Tak?! To świetnie! Jak się nazywa?
-Ymm.... Antoine Pourbaix.... Jakiś francuz. Podobno bardzo dobry.
-No mam nadzieję. Martwię się o nich....- powiedziałam dość smutno.
-Spokojnie. Mówiłam, że bardzo dobry. Najlepszy w mieście.
-No to bardzo dobrze. Kończę Delly. Dalej się będę pakować. Pa
-No to pa.
Rozłączyłam i zaczęłam dalej się pakować. Spakowałam jeszcze laptopa, ładowarkę do telefonu, pamiętnik i jakieś duperele. Zapięłam torbę, wzięłam ją na ramię i zeszłam na dół.
-Już.-powiedziałam gdy byłam na dole. Rzuciłam torbę pod komodę i rzuciłam się na szyję chłopaka. Wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać.
-Czemu płaczesz?- spytał
-Martwię się. A co jeśli oni nie wrócą?- powiedziałam przez łzy. Pocałował mnie w usta a mnie ciepło pochłonęło od środka. Oderwał się ode mnie i zapytał:
-Lepiej?
-Jasne- uśmiechnęłam się. Złapał mnie za rękę, wziął torbę na ramię i wyszliśmy razem z domu. Zamknęłam go szczelnie, bo cioci wciąż nie było w domu. Wsiedliśmy razem do jego samochodu i odjechaliśmy.
-Więc. -zaczęłam, a Riker spojrzał na mnie a następnie z powrotem na drogę.- Jak siedziałam w pokoju to słyszałam, że z kimś gadałeś. Nawet kłóciłeś.
-Ja?- zapytał z niedowierzaniem- Wydawało Ci się- zdenerwował się, widać to po nim. Zaczął się nerwowo rozglądać.
-Yhy- mruknęłam i odwróciłam głowę. Zaczęłam patrzeć przez okno. Zachód słońca. Kocham zachody słońca. Dają taką energię. Są piękne, niebo jest wtedy takie ciepłe i zlewa się z resztą świata. Kocham zachody słońca. Mam wrażenie, jakby wtedy słońce mówiło nam "Do widzenia. Idę już. Ale nie bójcie się, wrócę tu jutro". Zapatrzona w niebo nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
'Rydel'
-Gdzie i kiedy ostatni raz ich widziałaś?- zapytał spokojnie detektyw.
-Ymm... No Ross'a i Agnes widziała w szpitalu, w dniu porwania. Emmę widziałam dzień przed porwaniem.
-Dlaczego w szpitalu?
-Nasza przyjaciółka miała wypadek. Leżała tam... chyba 2 dni. Ale nie pamiętam.
-Yhy. Przyjedź do nas jutro. Ale jeśli możesz weź rodzeństwo i tę koleżankę. Zgoda?
-Jasne. Muszę już iść. Dziękuję panu bardzo. Do widzenia.
-Do widzenia.- usiadł do stołu, zaczął coś pisać w notesie i rysować na mapie. Wyszłam z budynku i skierowałam się na najbliższy postój taksówek. Wsiadłam do jednej z nich i odjechaliśmy do domu.
'Riker'
Gdy dojechaliśmy do domu zobaczyłem, że Camila śpi. Wziąłem torbę z tylnego siedzenia i zarzuciłem ją na ramię. Wysiadłem i otworzyłem drzwi od strony Camili. Wziąłem ją na ręce i zamknąłem samochód. Wszedłem do domu i zaniosłem brunetkę i torbę na górę. Położyłem dziewczynę na swoim łóżku i pocałowałem w czoło. Torbę położyłem na biurku i podszedłem do szafki na ubrania. Mam w niej 4 szuflady. Zacząłem opróżniać pierwszą szufladę. Ojej... Mój stary notes z piosenkami jednocześnie pamiętnik. Wziąłem go do ręki, usiadłem na podłodze i zacząłem czytać.
Nie wierzę. Poznałem świetną dziewczynę. Ma na imię Jessica i jest piękną brunetką. To co, że jestem w czwartej klasie podstawówki a ona w szóstej. I tak będzie moja.
Zacząłem się śmiać pod nosem. Przewróciłem kilka stron i moi oczom ukazał się wpis z dość niedawna. Nie mój.
Riker jest..... Wcieleniem dobra, opiekuńczy, miły, śmieszny. Po prostu żyć nie umierać. Kocham go.
Czytasz to Riker? Kocham Cię ;*
Camila ;*
Sięgnąłem do kubka z długopisami, stojącego na moim biurku i wziąłem jeden z nich. Zdjąłem nakrętkę i złapałem ją w zęby. Chciałem coś dopisać.
Też Cię kocham Camila ;*
Uśmiechnąłem się do siebie i zamknąłem zeszyt. Zatkałem długopis i rzuciłem go, razem z pamiętnikiem, na biurko. Zacząłem składać ubrania leżące na podłodze. Gdy już wszystkie były złożone odłożyłem je na bok i zszedłem na dół po jakieś pudło. Schowałem wszystkie ubrania i duperele będące wcześniej w szufladzie i odłożyłem pudło na bok. Delikatnie otworzyłem torbę z ubraniami dziewczyny i zacząłem wyciągać wszystko z jej torby. Ułożyłem to wszystko ładnie w opróżnionej szufladzie. Gdy skończyłem, zamknąłem szufladę i już chciałem wyjść z pokoju gdy nagle usłyszałem:
-Riker.- to Camila
-Obudziłem Cię?- zapytałem z troską.
-Nie- przeciągnęła się- Która godzina?
-Ymm...- wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem godzinę- 17.00, a co?
-Nie nic. Tak się pytam.- powiedziała i wstała z łóżka.- Gdzie są moje rzeczy?- spytała biorąc pustą torbę w rękę.
-Są w tej szufladzie.- uśmiechnąłem się i pokazałem na wspomniane wcześniej miejsce. Camila otworzyła szafkę, by upewnić się, że nie kłamię.
-Idziemy na dół?- spytała
-Jasne.- złapałem ją za rękę i razem zeszliśmy na dół. Zobaczyłem tam kogoś, kogo nikt się nie spodziewał.
-Agnes?!
'Emma'
Gdy obudziłam się byłam w dziwnym pomieszczeniu. Ktoś siedzi w rogu. Było tu tak ciemno, że nie mogłam zobaczyć kto to. Gdy mocniej się przyjrzałam zobaczyłam, że to Ross. W pewnym momencie ciemność zmieniła się w zapalone światło. Teraz dokładnie widziałam kto idzie w moją stronę. Był on dość wysoki mężczyzna. Ciemnooki brunet. Nawet przystojny. Jego telefon zadzwonił.
-No cześć stary.......Tak dali kasę.....No wypuściłem jedną...... Nie wydzieraj się tak na mnie!.....Jak coś wygada to już nie żyje. Tak jak z resztą policja i jej rodzina....... No ok. To pa.- rozłączył się i spojrzał na mnie. Przeraziłam się. Co on może ze mną zrobić? Zaczął iść w moją stronę a ja ze strachu zamknęłam oczy. A on... rozwiązał mnie! Otworzyłam oczy i spojrzałam na porywacza.
-Czemu to zrobiłeś?- zapytałam z grobowym spokojem
-To, że Cię rozwiązałem czy to, że Cię porwałem- powiedział patrząc się w sufit
-Jedno i drugie
-Kasa. Braknie nam pieniędzy i...
-Czekaj- przerwałam mu- nam?
-Mam wspólnika. A kontynuując. Brakuje nam pieniędzy i jakoś trzeba je zdobyć. Zwykła praca odpada. Nikt nie chciał przyjąć do pracy kogoś kto był więzieniu.- cofnęłam się do ściany z przerażenia- Spokojnie. Nic Ci nie zrobię. Na razie. A rozwiązałem Cię bo ten idiota mi kazał.- burknął.
-Jaki idiota?
-Oj mała. Zadajesz bardzo dużo pytań.- wstał z krzesła i usiadł obok mnie na materacu. Nie wiedząc co zrobić odsunęłam się trochę od niego gdy nagle usłyszałam jakieś szmery w rogu pomieszczenia. Ross.
-Ugh..- wściekł się brunet i podszedł do blondyna. Ross otworzył szerzej oczy i ujrzał, że porywacz idzie w jego stronę. Zamknął oczy tak jak ja wcześniej a brunet rozwiązał go- tak jak z resztą mnie wcześniej. Podbiegłam do chłopaka i mocno go przytuliłam.
-Dzięki, że jesteś.- szepnęłam. Blondyn uścisnął mnie mocniej.
-Dobra koniec czułości!- zbeształ nas.- Siadać w spokoju, bo znów was zwiążę!-krzyknął. Oboje posłusznie zrobiliśmy to co kazał. Boimy się go.
-No więc- zaczął brunet, ale coś mu przerwało. Były to otwierające się drzwi do pomieszczenia. Wszedł tu chłopak. Znajoma twarz. Nie! To nie może być on!
-Timmy?!
***
Hej!
Tak wiem....
Zawaliłam....
R19 dodałam w grudniu....
To straszne! Jeszcze dzielę ten rozdział na części...
Nie mogę!
Przepraszam was bardzo!!
Mam nadzieję, że wam się spodoba!
KW!!
~Wika aka ponczek
-Nie ma go.- wyruszyłam ramionami. Spojrzała na mnie, wzięła kolejną szklankę i rzuciła nią we mnie. Gdybym nie uniknęła tego szkła dostałbym w głowę!
-Chciałaś mnie zabić!- krzyknęłam
-Hmmm... Może....- złapałam ją za rękaw od swetra i postawiłam pod ścianą.
-Hej! Bez przemocy- Z rogu kuchni wyłonił się Harry. Zapomniałam, że wszędzie łażą razem.
-Dobra. Liv. Harry. Prosiłabym o to, żebyście opuścili ten oto przepiękny dom ponieważ ja muszę się udać w pewne miejsce. Więc papa.- pomachałam im ręką i zamknęłam drzwi. Ubrałam się. Przed wyjściem rzuciłam tylko krótkie "Wrócę późno" i wyszłam. Otworzyłam garaż i wyjechałam z niego swoim samochodem. Pojechałam pod wskazany adres.
'Camila'
Zaczęłam pakować ubrania. Buty, buty, buty, koszula, zestaw, zestaw, zestaw, zestaw i zestaw. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni i zobaczyłam na wyświetlacz. Rydel.
-Halo?- spytałam po odebraniu.
-Halo? Camila?! Znalazłam detektywa! Znalazłam detektywa!- krzyczała wciąż do słuchawki.
-Tak?! To świetnie! Jak się nazywa?
-Ymm.... Antoine Pourbaix.... Jakiś francuz. Podobno bardzo dobry.
-No mam nadzieję. Martwię się o nich....- powiedziałam dość smutno.
-Spokojnie. Mówiłam, że bardzo dobry. Najlepszy w mieście.
-No to bardzo dobrze. Kończę Delly. Dalej się będę pakować. Pa
-No to pa.
Rozłączyłam i zaczęłam dalej się pakować. Spakowałam jeszcze laptopa, ładowarkę do telefonu, pamiętnik i jakieś duperele. Zapięłam torbę, wzięłam ją na ramię i zeszłam na dół.
-Już.-powiedziałam gdy byłam na dole. Rzuciłam torbę pod komodę i rzuciłam się na szyję chłopaka. Wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać.
-Czemu płaczesz?- spytał
-Martwię się. A co jeśli oni nie wrócą?- powiedziałam przez łzy. Pocałował mnie w usta a mnie ciepło pochłonęło od środka. Oderwał się ode mnie i zapytał:
-Lepiej?
-Jasne- uśmiechnęłam się. Złapał mnie za rękę, wziął torbę na ramię i wyszliśmy razem z domu. Zamknęłam go szczelnie, bo cioci wciąż nie było w domu. Wsiedliśmy razem do jego samochodu i odjechaliśmy.
-Więc. -zaczęłam, a Riker spojrzał na mnie a następnie z powrotem na drogę.- Jak siedziałam w pokoju to słyszałam, że z kimś gadałeś. Nawet kłóciłeś.
-Ja?- zapytał z niedowierzaniem- Wydawało Ci się- zdenerwował się, widać to po nim. Zaczął się nerwowo rozglądać.
-Yhy- mruknęłam i odwróciłam głowę. Zaczęłam patrzeć przez okno. Zachód słońca. Kocham zachody słońca. Dają taką energię. Są piękne, niebo jest wtedy takie ciepłe i zlewa się z resztą świata. Kocham zachody słońca. Mam wrażenie, jakby wtedy słońce mówiło nam "Do widzenia. Idę już. Ale nie bójcie się, wrócę tu jutro". Zapatrzona w niebo nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
'Rydel'
-Gdzie i kiedy ostatni raz ich widziałaś?- zapytał spokojnie detektyw.
-Ymm... No Ross'a i Agnes widziała w szpitalu, w dniu porwania. Emmę widziałam dzień przed porwaniem.
-Dlaczego w szpitalu?
-Nasza przyjaciółka miała wypadek. Leżała tam... chyba 2 dni. Ale nie pamiętam.
-Yhy. Przyjedź do nas jutro. Ale jeśli możesz weź rodzeństwo i tę koleżankę. Zgoda?
-Jasne. Muszę już iść. Dziękuję panu bardzo. Do widzenia.
-Do widzenia.- usiadł do stołu, zaczął coś pisać w notesie i rysować na mapie. Wyszłam z budynku i skierowałam się na najbliższy postój taksówek. Wsiadłam do jednej z nich i odjechaliśmy do domu.
'Riker'
Gdy dojechaliśmy do domu zobaczyłem, że Camila śpi. Wziąłem torbę z tylnego siedzenia i zarzuciłem ją na ramię. Wysiadłem i otworzyłem drzwi od strony Camili. Wziąłem ją na ręce i zamknąłem samochód. Wszedłem do domu i zaniosłem brunetkę i torbę na górę. Położyłem dziewczynę na swoim łóżku i pocałowałem w czoło. Torbę położyłem na biurku i podszedłem do szafki na ubrania. Mam w niej 4 szuflady. Zacząłem opróżniać pierwszą szufladę. Ojej... Mój stary notes z piosenkami jednocześnie pamiętnik. Wziąłem go do ręki, usiadłem na podłodze i zacząłem czytać.
Nie wierzę. Poznałem świetną dziewczynę. Ma na imię Jessica i jest piękną brunetką. To co, że jestem w czwartej klasie podstawówki a ona w szóstej. I tak będzie moja.
Zacząłem się śmiać pod nosem. Przewróciłem kilka stron i moi oczom ukazał się wpis z dość niedawna. Nie mój.
Riker jest..... Wcieleniem dobra, opiekuńczy, miły, śmieszny. Po prostu żyć nie umierać. Kocham go.
Czytasz to Riker? Kocham Cię ;*
Camila ;*
Sięgnąłem do kubka z długopisami, stojącego na moim biurku i wziąłem jeden z nich. Zdjąłem nakrętkę i złapałem ją w zęby. Chciałem coś dopisać.
Też Cię kocham Camila ;*
Uśmiechnąłem się do siebie i zamknąłem zeszyt. Zatkałem długopis i rzuciłem go, razem z pamiętnikiem, na biurko. Zacząłem składać ubrania leżące na podłodze. Gdy już wszystkie były złożone odłożyłem je na bok i zszedłem na dół po jakieś pudło. Schowałem wszystkie ubrania i duperele będące wcześniej w szufladzie i odłożyłem pudło na bok. Delikatnie otworzyłem torbę z ubraniami dziewczyny i zacząłem wyciągać wszystko z jej torby. Ułożyłem to wszystko ładnie w opróżnionej szufladzie. Gdy skończyłem, zamknąłem szufladę i już chciałem wyjść z pokoju gdy nagle usłyszałem:
-Riker.- to Camila
-Obudziłem Cię?- zapytałem z troską.
-Nie- przeciągnęła się- Która godzina?
-Ymm...- wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem godzinę- 17.00, a co?
-Nie nic. Tak się pytam.- powiedziała i wstała z łóżka.- Gdzie są moje rzeczy?- spytała biorąc pustą torbę w rękę.
-Są w tej szufladzie.- uśmiechnąłem się i pokazałem na wspomniane wcześniej miejsce. Camila otworzyła szafkę, by upewnić się, że nie kłamię.
-Idziemy na dół?- spytała
-Jasne.- złapałem ją za rękę i razem zeszliśmy na dół. Zobaczyłem tam kogoś, kogo nikt się nie spodziewał.
-Agnes?!
'Emma'
Gdy obudziłam się byłam w dziwnym pomieszczeniu. Ktoś siedzi w rogu. Było tu tak ciemno, że nie mogłam zobaczyć kto to. Gdy mocniej się przyjrzałam zobaczyłam, że to Ross. W pewnym momencie ciemność zmieniła się w zapalone światło. Teraz dokładnie widziałam kto idzie w moją stronę. Był on dość wysoki mężczyzna. Ciemnooki brunet. Nawet przystojny. Jego telefon zadzwonił.
-No cześć stary.......Tak dali kasę.....No wypuściłem jedną...... Nie wydzieraj się tak na mnie!.....Jak coś wygada to już nie żyje. Tak jak z resztą policja i jej rodzina....... No ok. To pa.- rozłączył się i spojrzał na mnie. Przeraziłam się. Co on może ze mną zrobić? Zaczął iść w moją stronę a ja ze strachu zamknęłam oczy. A on... rozwiązał mnie! Otworzyłam oczy i spojrzałam na porywacza.
-Czemu to zrobiłeś?- zapytałam z grobowym spokojem
-To, że Cię rozwiązałem czy to, że Cię porwałem- powiedział patrząc się w sufit
-Jedno i drugie
-Kasa. Braknie nam pieniędzy i...
-Czekaj- przerwałam mu- nam?
-Mam wspólnika. A kontynuując. Brakuje nam pieniędzy i jakoś trzeba je zdobyć. Zwykła praca odpada. Nikt nie chciał przyjąć do pracy kogoś kto był więzieniu.- cofnęłam się do ściany z przerażenia- Spokojnie. Nic Ci nie zrobię. Na razie. A rozwiązałem Cię bo ten idiota mi kazał.- burknął.
-Jaki idiota?
-Oj mała. Zadajesz bardzo dużo pytań.- wstał z krzesła i usiadł obok mnie na materacu. Nie wiedząc co zrobić odsunęłam się trochę od niego gdy nagle usłyszałam jakieś szmery w rogu pomieszczenia. Ross.
-Ugh..- wściekł się brunet i podszedł do blondyna. Ross otworzył szerzej oczy i ujrzał, że porywacz idzie w jego stronę. Zamknął oczy tak jak ja wcześniej a brunet rozwiązał go- tak jak z resztą mnie wcześniej. Podbiegłam do chłopaka i mocno go przytuliłam.
-Dzięki, że jesteś.- szepnęłam. Blondyn uścisnął mnie mocniej.
-Dobra koniec czułości!- zbeształ nas.- Siadać w spokoju, bo znów was zwiążę!-krzyknął. Oboje posłusznie zrobiliśmy to co kazał. Boimy się go.
-No więc- zaczął brunet, ale coś mu przerwało. Były to otwierające się drzwi do pomieszczenia. Wszedł tu chłopak. Znajoma twarz. Nie! To nie może być on!
-Timmy?!
***
Hej!
Tak wiem....
Zawaliłam....
R19 dodałam w grudniu....
To straszne! Jeszcze dzielę ten rozdział na części...
Nie mogę!
Przepraszam was bardzo!!
Mam nadzieję, że wam się spodoba!
KW!!
~Wika aka ponczek
Ojej! To jest genialne! *-* Serio, piszesz coraz lepiej! I ten fragment rozdziału (?!) mnie powalił :3 A najlepsze było to jedno... Co ja tam robię?! Przecież mnie porali! XD Dobra, to już wiesz xdd Pozdro i czekam na next :3 Tylko nie każ czekać pół roku xdd
OdpowiedzUsuńSuper :-)
OdpowiedzUsuńEkstra dawaj następny ahhah
OdpowiedzUsuńZapraszam
www.niebopoco.blogspot.com
www.swiatdoniczego.blogspot.com
Buziaki 😘
Bardzo fajne... żeby następny był tak ciekawy jak ten :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :*
Genialny! Porwanie, detektywi wszystko co lubię xD Zapraszam do siebie http://justlovemeraura.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo fajny! Bardzoo! :) Czekam na next!
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na konkurs i nie tylko. Mam nadzieję, że wpadniesz, bo dopiero zaczynam ;** :
http://r5-funclub.blogspot.com/
To już 20 rozdział... Jak będę miała chwilę to koniecznie zajrzę do poprzednich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😃