Tak! Nominowali mnie do TB, czyli Telephone Blog (o ile się nie myle xd) Nominowani będą na koncu. Jestem strasznie zla, ze musze pisac to na telefonie, bo nie mam autokorekty i pewnie w polowie slow nie bedzie polskich znakow xd No ok, nie przedłużam początku i zapraszam na One Shot!
Ps.: Zostałam nominowana przez: Raura- Roztańczona Historia Kopciuszka
***
Melody, dwudziestoletnia dziewczyna chora na nowotwór złośliwy. Niestety niewyleczalny. Blondynka pogodziła się już z chorobą i próbuje żyć jak najbardziej normalnie. Gdy dowiedziała się o chorobie, jej chłopak, Cody, porzucił ją pod pretekstem, że nie może mieć chorej i umierającej dziewczyny. Melody, przez pierwsze dwa tygodnie, nie umiała pozbierać się. Z dwóch powodów oczywiście. Pewnego dnia idąc od lekarza do domu spotkała pewnego chłopaka. Wpadła na niego i rozłała na jego koszulkę kawę którą miała w ręku.
-Przepraszam Cię bardzo!- krzyknęła, gdy doszło do niej co zrobiła.
-Spokojnie. Nic się nie stało- zaśmiał się chłopak.-Jestem Ross, a ty?
-Ymm... Melody- dziewczyna niepewnie uścisnęła dłoń blondyna. Czuła, że coś pomiędzy nimi jest lecz nie chciała się zakochiwać, bo bała się co zrobi chłopak jak dowie się o jej chorobie.
-Dasz się wyciągnąć na kawę?- zapytał blondyn po chwili. Melody chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
-No nie wiem.- zawachała się.
-No dawaj! Będzie zabawa!- zaśmiał się. Blondynka pokazała szereg białych zębów i mimowolnie uśmiechnęła się.
-No dobra. - pokręciła głową.
***
-Więc ogólnie to nie mam rodzeństwa. Moi rodzice mówili, że miałem kiedyś trójkę starszego rodzeństwa i młodszego brata, ale niestety wszyscy zginęli w katastrofie lotniczej. Wracali z wujkiem i ciocią z Meksyku i samolot rozbił się do Ocenu Atlantyckiego. Całe szczęście wyłowili samolot i wszystkie ciała.- chłopak opowiadał to wszystko bez żadnych emocji a Melody słuchała z wielkim zaciekawienie popijając przy tym swoją latte.
-To straszne.- dziewczyna odezwała się gdy Ross skończył- Ja nie miałam rodzeństwa nigdy. Mój ojciec porzucił mnie i mamę gdy miałam 2 lata. Potem zmarł gdy miałam 10. Ja nie mam i nie miałam ciekawego życia.- skrzywiła się trochę i spuściła głowę. Blondyn złapał ją za podbrudek i lekko podniósł uśmiechając się. Dziewczyna uniosła trochę kąciki ust.
-Nie masz się czym smucić. Trzeba żyć teraźniejszością.- powiedział blondyn. Oboje spojrzeli sobie w oczy. Trwali w tej chwili aż nagle Ross zaczął nachylać się do pocałunku. Melody czuła jakby jej ciało ogarnęła jakaś dziwna siła, która nie pozwala jej się ruszać. Chłopak złączył ich usta w pocałunku a dziewczyna zaczęła go pogłębiać. Gdy w końcu obudziła się, oderwała się od blondyna, wyjęła z torebki 5$ i wyszła z kawiarni. Ross widząc tę sytuacje także wyciągnął pieniądze i wybiegł za dziewczyną. Złapał ją za rękę i odwrócił do siebie przodem. Melody miała łzy w oczach. Zakochała się i była prawie pewna, że chłopak w niej także.
-Melody, od pierwszego wejrzenia zakochałem się w Tobie. Znamy się ymmmm....- spojrzał na czarny zagarek na lewym nadgarstku.- raptem 2 godziny, ale....- załamał mu się głos. Blondynka stała nieruchomo. Nie wiedziała co powiedzieć.- kocham Cię.- szepnął. Melody przez chwile jeszcze stała nieruchomo. Chłopak spojrzał na nią.-Ah... Rozumiem.- powiedział i już miał odejść lecz dziewczyna obróciła go do siebie przodem, rzuciła się mu na szyję i namiętnie pocałowała.
-Też Cię kocham- szpnęła gdy oderwali się od siebie.
-Masz ochotę wpaść do mnie?- zapytał Ross z łobuzerskim uśmiechem
-Jasne- wyszczerzyła się. Oboje zaśmiali się i udali się do samochodu blondyna. Chłopak otworzył Melody drzwi od auta. Dziewczyna uśmiachnęła się, bo bardzo podobało jej się to. Wsiadła na przednie siedzenie i zapięła ostrożnie pas. Położyła ręce na kolana i rozejrzała się po samochodzie. Na tylnym siedzeniu leżała czarna teczka, z której wyleciało parę kartek. Melody spojrzała na tytuł jednej z nich. "Rozliczenie za miesiąc maj 2015". Blondynka wyjrzała przez okno i zobaczyła blondyna wypalającego do końca papierosa. Wyrzucił go na ziemię i przydeptał butem. Ross otworzył drzwi i usiadł za kierownicą. Nachylił się nad dziewczyną i otworzył schowek, wyjmując z niego miętowe gumy Orbit w pastylkach. Wyjął dwie gumy i wsadził do ust.
-Chcesz?- spytał wyciągając opakowanie w stronę Melody.
-Nie, dziękuję- odpowiada- Palisz?
-Czasem. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.
-Nie. Do niedawna też paliłam, ale...- urwała blondynka nie chcą mówić jeszcze o chorobie.
-Ale?- uniósł lewą brew. Udała, że nie słyszy pytania. Chłopak nie naciskał dalej, westchnął kręcąc głową i odpalił silnik. Zmienił bieg i pojechał pod swój dom.
***
-Witaj w moim skromnym mieszkanku.- powiedział otwierając drzwi do kawalerki.- Chwilowo mieszkam tu. Wiesz. Mieszkałem u rodziców w L.A., ale postanowiłem być samodzielny więc wyprowadziłem się tu, do Nowego Jorku. A, że nie było stać mnie na nic innego, to....- włożył ręce do tylnych kieszeni i zdjął buty. Dziewczyna uczyniła to samo.
-Rozsiądź się- pokazał na kanapę, na której porozwalane były ubrania.-Ah, no tak.- obudził się. Zaczął zbierać materiały i wrzucać do kosza na pranie, stojącego przed łazienką. - Teraz możesz usiąść.- powiedział. Melody zaśmiała się i usiadła na wcześniej wyznaczonym przez Lynch'a miejscu. Zaczęła rozglądać się po mieszkanku. Było dość skromnie umeblowane. Na prawo od wejścia zanajdowała się łazienka a na lewo- wieszak na kurtki i stojak na buty. Gdy weszło się dalej można było dostrzeć kuchnię połączoną z salonem i małą wnękę, z kanapą i telewizorem. Łóżko znajdywało się na tej samej ścianie co kuchnia lecz pod oknem. W miejscu w którym siedziała Melody była właśnie kanapa. Duża, brązowa kanapa. Przed nią stał mały drewniany stolik do kawy a jeszcze dalej, na ścianie, wisiał plazmowy telewizor. Na podłodze leżał puchaty dywan. Ściany miały kolor beżu.
-Jak Ci się podoba?- spytał i usiadł obok blondynki na kanapie. "Przeciągając się" objął Melody ramieniem. Dziewczyna zaśmiała się i wtuliła się w tors chłopaka.
-Bardzo- szepnęła. Leżeli tak w spokoju przez pewien czas.
-Melody?- po chwili ciszy odezwał się Ross.
-Tak?- chłopak wyprostował się, spowarzniał i spojrzał dziewczynie w oczy
-Będziesz moją dziewczyną?- szepnął lekko na jednym tchu. Z oka poleciał mu łza. Tak jak z resztą dziewczynie.
-Jasne- szpnęła na wydechu wtulając się w chłopaka.
-Masz ochotę na coś do jedzenia?- zapytał blondyn wstając z kanapy.- Melody?- zapytał gdy dziewczyna nie odpowiedziała.-Melody!- krzyknął widząc na kanapie nieprzytomną blondynke.- Melody! Melody!- krzyczał wciąż szarpiąc lekko dziewczyne. Złapał drżcymi rękami telefon i wybrał numer pogotowia. -Spokojnie, spokojnie- głaskał blondynke po głowie szepcząc nerwowo.- Halo?
***
-Jak ona się nazywa?- zapytał funkcjonarjusz
-Ymm...- sięgnął szybko po torebkę blondynki- Melody Brown.- przeczytał z dowodu.
-Okej. Kim pan dla niej jest?
-Chłopakiem- odpowiedział z dumą.
-Niestety nie moze pan z nami jechać.- odezwał się lekarz. Dziewczynę wywieziono na naszocha a Ross stał oszołomiony. Po chwili obudził się i zaczął ubierać buty. Sięgnął po klucze i wybiegł z domu zamykając go. Wsiadł do samochodu i odpalił silnik.
***
-Kim jestem?! Jestem Ross Lynch, jej chłopak. Zemdlała u mnie w domu, sam zadzwoniłem na pogotowie a wy mnie pytacie kim jestem?! Daj mi numer tej cholernej sali bo zaraz wybuchnę!- chłopak wykłócał się z recepcjonistką od około 15 minut.
-Proszę być ciszej, bo wezwę ochronę.- mówiła spokojnie. Nagle z sali zabiegowej wywieźli Melody. Blondyn podbiegł do jej łóżka jak najszybciej i złapał za rękę.
-Gdzie ją wieziecie?- zapytał Ross z niepokojem po przyspieszeniu tępa pielęgniarek.
-Na OIOM. Przepraszam. Tu nie wolno wchodzic.-powiedziała lekarka zamykają przed chłopakiem drzwi.
***
Blondyn pije już 6 kawę i spogląda na zegarek. 2:14. W pewnym momencie zadzwonił telefon Melody z jej torebki. Nie zdążył odebrać i spojrzał na wyświetlacz. "26 nieodebranych połączeń od: Mama". Postanowił oddzwonić.
-Halo?! Melody?! Gdzie ty jesteś?! Czemu nie odbierałaś telefonu?!- krzyczała Violetta, mama Melody.
-Dobry wieczór.- odezwał się lekko Ross. Bał się jej reakcji
-Halo? Kim pan jest? Co się dzieje z moją córką?!- kobieta była bardzo zdenerwowana.
-Jestem Ross Lynch, chłopak Melody. Ona.... ona.... jest w szpitalu- głos mu się załamał i zaczął płakać.
-W którym szpitalu?- tylko tyle udało się jej wydusić.
-Na Beaker Street- chłopak mówił ledwo słyszalnie.
-Już jadę- rozłączyła się. Blondyn schował telefom do kieszeni, położył swoją bluze na krzesło obok i ułożył na niej głowę.
***
-Ty jesteś Ross?- zapytała kobieta podchodząc do śpiącego blondyna.
-Ja?- spytał półprzytomnie. Przetarł oczy i spojrzał na zegarek. 3:47.- Tak jestem Ross. Pani to matka Melody, tak?
-Tak.- powiedziała i usiadła na krześle obok. Siedzieli w ciszy. Nikt nie chciał się odzwywać, gdy w pewnej chwili z OIOM-u wyszedł lekarz.
-Co z Melody panie doktorze?- zapytała matka.
-Kim pani jest?
-Mamą- odpowiedziała
-Nie jest najlepiej. Pani córka ma raka, prawda?- kobieta niechętnie potwierdziła informacje- Niestety. Jest ona przytomna, als nie uda nam się jej uratować. Radziłbym się porzegnać- powiedział smutnie lekarz. Kobieta rozpłakała się, jak również i Ross. Violetta otarła łzy, założyła zielony "fartuch" ochronny by móc wejść do sali.
***
Kobieta wyszła z sali po około godzinie.
-Ona chce, byś tam wszedł- szepnęła. Ross zerwał się z krzesła i wszedł do sali już w "fartuchu".
-Melody- szpnął będąc przy jej łóżku.
-Ross.- dziewczyna pokazała gestem ręki by przytulił ją. Tak właśnie zrobił. Pocałował jeszcze w usta i usiadł na krześle.
-Teraz wiem czemu nie palisz- uśmiechnął się lekko. Dziewczyna także. Nie odezwali się już. Patrzeli sobie w oczy, ale żadne z nich nie umiało się odezwać.
-Kocham Cię, Melody- zaczął blondyn.
-Kocham Cię, Ross- powiedziała i zamknęła oczy a kardiomonitor pokazał poziomą kreskę.
***
Ej! Ja się rozpłakałam pisząc końcówke! Na serio!
Mam nadzieję, że choć odrobine się wam podoba.
Teraz moje nominacje....
8 ma ich być tak?
Ja będę nominować blogami xd
1. http://followandlistentoyourheart.blogspot.com/?m=1
2.http://r5-backstage.blogspot.com/?m=1
3.http://austinandally-myfictionstory.blogspot.com/?m=1
4.http://r5-my-love-story.blogspot.com/?m=1
5.http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/?m=1
6.http://nieelitarnaszkola.blogspot.com/
7.http://niebopoco.blogspot.com/
8.http://falling4youbabe.blogspot.com/
Dobra. To by było na tyle.
Do napisania!
~Wika aka ponczek
PS. Rozdział pojawi się.... Hmmm... Nie wiem kiedy xd
Edit.
Zapomniałam dopisać czas na napisanie prac. 2 miesiące.
i jeszcze temat. Boże debil! Tematem prac jest: Nie opuszczaj mnie, proszę.
(Chciałam dać wybór ale nie miałam pomysłu xd)